sobota, 30 stycznia 2016

hipotezy

1. Wyraźnie mylisz nauki empiryczne z matematyką, która nie jest nauką, jako że oparta jest ona na aksjomatach, które z definicji są przecież nieudowadnialne metodą naukowa, to jest empiryczną oraz na metodzie dedukcyjnej. Prawdziwa nauka jest zaś zawsze empiryczna i indukcyjna, czyli polega ona stawianiu hipotez i ich weryfikacji drogą doświadczalną (empiryczną), przy czym w prawdziwej nauce pewność mamy tylko wtedy, jeśli dowiedziemy fałszywości danej hipotezy, czyli jej niezgodność z wynikami doświadczeń (przypominam tu, że obserwacja jest też rodzajem doświadczenia).
2. Matematyka nigdy nie będzie nauką, jako że z definicji jest to sztuczny, ekstremalnie sformalizowany język, a więc musi ona opierać się na nieudowadnialnych z definicji założeniach, czyli inaczej na aksjomatach.
3. Ani Penrose, ani tym bardziej Meisner (który zresztą jest katolikiem rzymskim, a więc osobą szczerze wierzącą w niepokalane poczęcie, wniebowstąpienie, zstąpienie Ducha Św. etc.) nigdy więc nie zrobią z matematyki nauki, jako że matematyka z definicji nauką nie jest, nie była i nigdy nie będzie. A tu zgoda: wytwarzając majtki i podkoszulki tudzież montując szafki z drzwiami dwustronnymi nie możemy liczyć na solidną „wartość dodaną”,która pozwoliła by przedsiębiorcom na budowę rezydencji hollywoodzkich z jednoczesną godziwą zapłatą dla pracowników najemnych montujących owe drzwi dwustronne. Ale pamiętaj też, że członkostwo Polski w Unii oznacza obowiązkową ucieczkę kapitału (w tym tego najcenniejszego czyli ludzkiego) z Polski oraz przede wszystkim niemożliwość prowadzenia przez Polskę samodzielnej polityki gospodarczej nastawionej na rozwój w Polsce nowoczesnego przemysłu oraz naszej własnej, polskiej myśli technicznej. A bez nowoczesnego przemysłu i bez naszej własnej, polskiej myśli technicznej, to skazani będziemy przecież dalej na bycie de facto zacofaną i zmarginalizowaną (pół)kolonią Niemiec i innych wysokorozwiniętych państw Europy Zachodniej. Marks określał taką gospodarkę, jaką mamy dziś w Polsce, kapitalizmem kompradorskim – rodzajem kapitalizmu typowego dla koloni, półkolonii oraz różnego rodzaju protektoratów, w którym lokalny kapitał jest bardzo słaby, a więc faktyczne rządy sprawuje w nich kapitał obcy, na ogół z tak zwanej metropolii, czyli z mocarstw kolonialnych. W przypadku Polski jest to znów, tak jak przed wojną czyli w II RP, głównie kapitał niemiecki i amerykański. Taki kapitał jest oczywiście zainteresowany w rozwoju swych kolonii, półkolonii i protektoratów (tu konkretnie Polski), ale tylko w takim rozwoju, który nie zagraża monopolistycznej i hegemonistycznej pozycji metropolii (tu głównie Niemiec i USA).
Gdybym potrafił odpowiedziec na Twoje pytania ,to miast spędzac tzw „złotą jesień” (jakiś spec marketingowy wymyślił ten ponury termin) na kompletnym zadupiu porosniętym kukurydzą,byłbym Guru jakiejś sekty obiecującej życie na zawsze ,szczęsliwe nawet bez viagry.Z bajońskimi dochodami od wyznawców i szczególnie wyznawczyń.
hipr3estem pod wrażeniem Twojej wypowiedzi. Rzecz jest tak świeża,
że niewielu ludzi w Polsce jest w stanie zrozumieć ten mechanizm,
prawdy , że jesteśmy krajem skolonizowanym, nie tylko materialne, ale
również w swej świadomości: niezwykle intensywną propagandą: jakim
to wielkim sukcesem było ostatnie 25-lecie.
Zostaliśmy potraktowani, w sposób praktycznie identyczny jak państwa afrykańskie, które uzyskały niepodległość po II Wojnie, a może jeszcze gorzej.
Moja specjalność zawodowa, i wiele innych, po prostu zniknęła wraz wejściem Polski do UE, w latach 90. jeszcze nieźle prosperowała.
Zgadzam się, stało się; jedynym ratunkiem dla Polski jest wyjście z UE
i budowanie wszystkiego od nowa, łącznie z zerwaniem konkordatu.
W pewnym momencie okaże się nasz kraj zostanie z paciorkami danymi nam przez drapieżny korporacyjny kapitał/wodotryski autostrady, oblepione styropianem budynki, kąpieliska../, na nowe samochody Polaków nie będzie stać. Staniemy się drugą Kubą, ale, być może krajem prawdziwie wolnym.
W moim powiatowym mieście, już to widać, że tak będzie.tąd też w koloniach, półkoloniach i protektoratach zachodniego kapitału, takich jak dzisiejsza Polska pod rządami PiSu a wcześniej także PO i SLD, rozwija się w zasadzie tylko rolnictwo i górnictwo (jeśli ono wydaje się być opłacalne) oraz infrastrukturę, n.p. transportową a także pewne (na ogół „low tech”, czyli „niskiej technologii”) gałęzie przemysłu przetwórczego (n.p. meblowy, odzieżowy czy spożywczy), ale już biura konstrukcyjne lokuje się, z oczywistych powodów, w metropolii.
Przecież nikt będący zdrów na umyśle nie będzie inwestować w rozwój swojego konkurenta. I tu jest pies pogrzebany oraz źródło kłopotów zarówno polskich przedsiębiorców, jak też i polskich pracowników. Polska musi więc jak najszybciej odzyskać prawdziwą niepodległość, jeśli chce się ona wyrwać z tego zaklętego kręgu wysokiego bezrobocia i niskich płac, czyli z kręgu ubóstwa i zacofania, a to przecież wymaga na samym początku wyjścia Polski zarówno ze struktur UE jak też i ze struktur NATO oraz zerwania konkordatu z Watykanem. Niestety, ale SLD tego nie zrobił ani też PO, a wątpię, czy PiS się na taki krok zdobędzie. Stąd też młodzi, zdolni i pracowici Polacy będą (najprawdopodobniej) dalej masowo emigrować z Polski, co jeszcze bardziej obniży poziom życia Polaków pozostałych w Polsce, szczególnie, gdy skończą się wkrótce dotacje z Unii a koszta obsługi zadłużenia zagranicznego i wewnętrznego państwa i jego mieszkańców spowodują de facto bankructwo Polski i ogromnej większości Polaków mieszkających w Polsce – niemalże dokładnie tak jak w pamiętnym roku 1980.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz